Kroliczek powędrował z okazji urodzin mamy na jej stół wielkanocny. A do kompletu dostała jeszcze wykończoną (wreszcie), specjalnie na tę okazję poduchę:
Igielnik, który najbardziej spodobał się Kici. Być może z powodu ptaszorka występującego na nim:
I zbliżenie na specjalnie do igielnika wyprodukowane ozdobne szpile. Mam zamiar użyć ich do kolejnych pomysłów, które zalegają i nie dają spać :)
A ponieważ wiosna nie zareagowała na moje do niej przygotowania postanowiłam skończyć rękawice chroniące przed kolejnym zlodowaceniem.
A na osłodę dla łasuchów ciasto drożdżowe...
które niestety nie wyszło... tzn. wyszło aż za bardzo z foremki. Otworzyło drzwiczki piekarnika i skorzystało z mojej chwilowej nieobecności żeby wywinąć mi psikus. A ja nieświadoma rosnącego grzyba atomowego w kuchni, zajęta przerywnikiem w pracy nad "lasem piniowym":
Przerywnik-manekin. Nie mam pojęcia co z nim zrobię. Może przyozdobię nim przybornik na nici.
Sam las pokażę w kolejnym poście.
Fajne prace :) Rękawice świetne !
OdpowiedzUsuń