czwartek, 31 stycznia 2013

Czekając na luty

Ależ się zestresiłam. Oto mój pierwszy wpis na współtworzonym przez wiele dziewczyn, kobiet needlepointowym blogu. Nie dość, że dopiero zaczynam blogową przygodę to jeszcze rzucam się na szerokie wody i próbuję dogonić mistrzynie (czyt. obeznane bloggerki). Specjalnie wyczekałam do końca miesiąca, poczytałam co i jak piszą inni i wstawiłam notkę w środku nocy żeby spokojnie zasnąć. Może obudzę się i nie będę pamiętać. Albo uznam to za sen.
Ale co prawda, to prawda -  ta nowa  przygoda fascynuje mnie i pociąga nieznośnie, do bólu (dzisiaj tzn. wczoraj odebrałam od optyka swoje pierwsze okulary! Czyżby to pierwsza pokuta za grzechy przesiadywania po nocach i rozszyfrowywania schematów?).

 Z wierzchu ciemny fiolet

od środka śliczniusi róż.

Teraz patrzę na świat przez różowe okulary :)

wtorek, 29 stycznia 2013

Hurra, wreszcie ferie

a ja czekam na marzec gdyż:

Dużo tego. Lubię takie "dużo" :)

Na razie hafcik (spóźniony z lekka) "Dzień babci i dziadka"



I rękawiczki gdyż nie zanosi się aby mrozy ustąpiły w najbliższych dniach

i widok"od zaplecza":












środa, 16 stycznia 2013

środa

Nie pokazywałam jeszcze swoich hafcików. Zrobione po dłuuugiej przerwie. Trwającej tak ok 20 lat  Krzyżyki zdradziłam na rzecz fotografii, potem biżuterii z koralików. Teraz wracam do wyszywania. Małymi kroczkami staram się doskonalić. Bo dawno temu to ja haftowałam ale chyba nic nigdy nie skończyłam. Zostały mi jakieś stare muliny i teraz je wykorzystam. Nie ukrywam, że pozazdrościłam niektórym bloggerkom ich wspaniałych prac. Przeglądając któryś z blogów trafiłam na zdjęcia dziewczyn siedzących na werandzie i wspólnie haftujących. To mnie zmobilizowało. Zanuciłam  "U prząśniczki siedzą, jak anioł dzieweczki..." i poszło. A blog ? No cóż z racji tego, że jestem niestała więc ma mnie zmusić do konsekwencji i wytrwałości.  Nie chwaląc się mam już pewne wyniki. Przed świętami udało mi się zrobić trzy hafciki. Oto one:





Biscornu, po naszemu mówiąc igielnik. Trochę to duże mi wyszło ale mało waty miałam, więc taki cieniutki ;( następny będzie grubaśniejszy. Bo zakochałam się w tych cudeńkach. Można spokojnie na prezent jakiejś miłej koleżance. A poniżej igielnik, który zaczęłam... hm może skończę... kiedyś.



Ponieważ coś mi nie pasowało z wiszącą choinką na choince, tak więc ta powyżej leży. Na półce. I czeka dnia chwały. Tak na marginesie to nie mam pomysłu co z nią zrobić i jak wyeksponować biedulę.

Śpiewające panienki to stary duński wzór. Przeglądam internetowe stronki i szukam takich perełek. Jeśli ktoś ma coś pasującego to będę baaardzo wdzięczna za podrzucenie info.

A w tym momencie męczę "Dzień babci i dziadka". Babci to ja już niestety nie mam ale haftuję dla moich dzieci, żeby podarowały babciom czyli mojej mamie i teściowej. Pierwsza na ramie babcia-teściowa:

Trochę kulfony zamiast krzyżyków ale to oczywiiiiiiście wina nie moja! Tylko kanwy, muliny (stareńkiej), igły, tamborka, oświetlenia, fotela na którym siedzę i tak mogłabym wyliczać jeszcze. A poważnie - zaczęłam od rączek a na buzi już widać postępy. Zresztą czy to ważne, jak wychodzi? Uwielbiam to robić i to wystarczy!
Pozdrawiam cieplutko.





















poniedziałek, 14 stycznia 2013

poniedziałek

Już za chwileczkę Dzień Babci i Dzień Dziadka. Pracuję nad:


a może taki obrazek? Mogłabym trochę przerobić tzn. dodać wpis "Dzień Babci i Dziadka", podmalować babci włosy na siwo i fajny prezent będę miała.






Zamiast haftować, siedzę i napawam się widokiem coraz to nowych, śliczniutkich wzorków.

piątek, 11 stycznia 2013

piątek

Postanowienie noworoczne. Blog. Mój pierwszy, który ma mnie zmusić do regularnej pracy nad ... głównie haftem. Od ok. miesiąca siedzę i przeglądam ciekawe stronki z przepięknymi pracami. Zmobilizowały mnie SALe. Chciałabym wziąć udział w jakimś ale czuję się jeszcze malutka i nieśmiała. Postanowiłam więc poprzyglądać się paru, podłubać coś w cieniu monitora i dołączyć jak poczuję, że nadszedł Ten moment.

Jest jeszcze parę rzeczy, które lubię robić...
np.:

ceramika
taplanie się w błotnistej glinie














czekolada mniam mniaaaaam
mmniaaaaaa
aaaaa
aaaam
i jeść, taplać się w brązowej gorącej lawie słodyczy








(to moja pierwsza bransoletka i jak na razie ostatnia)
sutasz
i zaplątanie w sieci kolorowych nici











szkolenie kota
(tu - w rozstawianiu zastawy stołowej własnoręcznie stworzonej z gazet brukowych w dobie kryzysu ogólnonarodowego)



rysunek (tu po wizjach z lewitującym serduchem)



foto





miłość, wolność, pokój, przyjaźń, braterstwo, siostrzeństwo, i takie tam








ikony (to już zupełnie inna historia, wymagająca osobnego postu)